sobota, 27 lipca 2013

17. Kilka słów o odwadze (Angie)

Ferie zimowe rozpoczęły się wypadem do Hogsmeade. Hogwart zaczął świecić pustkami, większość rodziców bowiem nalegała na powrót dzieci do domu. Po ostatnich wydarzeniach szkoła nie wydawała się już tak samo bezpieczna. Alex i Albion również wyjechali, choć ten pierwszy tylko na dwa dni. Za nic nie chciał nam powiedzieć o co chodzi. Po prostu, któregoś dnia skorzystał z kominka w jednym z domów Hogsmeade i tą samą drogą powrócił, wielce z siebie zadowolony.
-Nie bój się o niego, Angie -powtarzał mi cały czas Luka. -Pewnie pojechał zobaczyć się z bratem i.. Ska~zą.
Imię przyjaciela Alexa wymówił takim tonem, że obaj z Maxem zachichotali. Parsknęłam naburmuszona.
-Alex nie jest homo, tępaku.
-A co, zakochałaś się w nim? -Maxuel jeszcze bardziej się roześmiał.
Lu jednak milczał, uśmiechając się tylko i nie patrząc na mnie. To dlatego już nie nazywa mnie swoją cherie? Bo wie? Odwróciłam głowę zawstydzona. Max przestał chichotać i spojrzał po nas zaskoczony.
-Hej... naprawdę? -wybałuszył na mnie oczy. -Kochasz się w Alexie?!
-Ktoś musi! -odwarknęłam i sięgnęłam po Proroka Codziennego.
Chłopcy także zamilkli lecz nie na długo. Taki już ich typ, że chwili nie wysiedzą z zamkniętą gębą.
-Myśleliście już nad tym, co chcecie robić w przyszłości? -Max podciągnął kolana pod brodę i otoczył je ramionami. -Już niedługo trzeba będzie wybrać przedmioty na przyszły rok.
Lu wzruszył ramionami.
-Nie chce mi się o tym myśleć...
Kopnęłam go w bok.
-Straszny z ciebie leń!
Z chichotem złapał mnie za stopę i uniósł do ust.
-I obżartuch, chcesz zobaczyć?
-Wal się!
-Ja to chciałbym zostać aurorem..
Znieruchomieliśmy zdumieni. Max uśmiechał się radośnie, kiwając w przód i tył.
-Pffff... nie róbcie takich min -zachichotał. -Żartowałem tylko. Chyba pójdę do Ministerstwa. Chciałbym pracować w ... Tam mógłbym swobodnie prowadzić eksperymenty.
-Max... -Lu spojrzał na chłopaka z mieszaniną zdziwienia i podziwu.
-A ja bym wolała otworzyć własny sklepik z ziołami. Może zajęłabym się również medycyną? -mruknęłam z zastanowieniem. -To zawsze jakiś pomysł...
Spojrzeliśmy na Lucę z wyczekiwaniem.
-A mi się nie chce...
-Kretyn!!!



Alex wrócił trzeciego dnia ferii i już od samego rana siedział w gabinecie. Był bardzo z siebie zadowolony, co bardzo nas niepokoiło. Jak zwykle jednak, za cholerę nie chciał zdradzić swoich planów.
-Poczekajcie, aż będzie po obiedzie. Wtedy uda mu się pewnie wymknąć.
Więcej więc nie pytaliśmy. Po obiedzie wszyscy poleźliśmy do gabinetu, ciekawi co takiego znowu wymyślił nasz białasek. Szczególnie tajemnicze było, że ze swej krótkiej podróży wrócił z dwoma niewielkimi pakunkami, które teraz leżały sobie spokojnie na stole.
-Prezenty?! -Max rzucił się na szyję Alexa zachwycony.
-Nie dla ciebie, głupku! -białasek strącił go z siebie niecierpliwie.
Strącił...
Czy on aby nie urósł ostatnio?
-Poczekajcie. Jeszcze kogoś brakuje... -Alex podrapał się w głowę, jakby zawstydzony i nagle wydarł się na całe gardło. -RUMO!!!!
Zamrugaliśmy zaskoczeni. Już otworzyłam usta, by zapytać co on odpierdala, gdy nagle rozległ się trzask i na środku komnaty pojawił się skrzat.
-Nie musi tak głośno krzyczeć. Rumo jest dopiero w średnim wieku, świetnie słyszy -mruknęło stworzenie, wkładając długi palec do ucha.
-Zamknij się, głupcze -Alex poczerwieniał. Odwrócił się szybko w stronę paczuszek. -Mówiłeś, że wolisz zginąć niż żyć bez przygód?
Skrzat spojrzał na niego zaskoczony.
-Rumo tak powiedział -zgodził się powoli.
-Nawet jeżeli to oznaczałoby walkę przeciw Voldemortowi?
Spojrzałam na Alexa zdumiona. Chłopak zaciskał dłonie w pięści i zaciekle wpatrywał się w stół, ale na jego ustach błąkał się lekki uśmiech.
Dumbledore miał rację. On jest szalony.
-Rumo się zgadza!
-A więc Rumo jest głupi -nieoczekiwanie Alex obrócił się i pstryknął skrzata w nos. -Tylko głupcy idą na pewną śmierć!
Skrzat nadął poliki, ale zanim zdołał coś powiedzieć, Alex uśmiechnął się niemal ciepło.
-Świetnie się składa, bo ja potrzebuję takich głupców...
Sięgnął po większy pakunek i rozwiązał go. W środku znajdował się biały materiał, obszyty srebrną nicią, w kształt głowy sokoła. Wyciągnął szatę w kierunku skrzata.
-Jeśli ją przyjmiesz staniesz się wolnym skrzatem, a wtedy będziesz mógł pracować dla mnie -mruknął uroczyście. -Ale to oznacza, że będziesz musiał być mi posłuszny. Będziesz szpiegować dla mnie i mi usługiwać, rozumiesz?
Rumo spoglądał na białaska zdumiony, a po jego podrapanej twarzy spływały grube łzy.
-Rumo się zgadza! Panicz jest taki dobry dla Rumo!!!
-Świetnie. To teraz zakładaj to i miejmy już z głowy te całą ceremonię -burknął białasek, znowu się czerwieniąc.
Rumo natychmiast wskoczył w nowe wdzianko,  nie przejmując się naszą obecnością. Alex podał mu jeszcze jeden płat materiału.
-Przewiąż sobie tym oko, mdli mnie na widok tej dziury.
-Panicz jest taki dooooobry!
Zmarszczyłam brwi.
-Ej, tak na pewno można?
-Można, można -Alex uwalił się na kanapę obok Maxa. -Wszystko sprawdziłem. Skrzaty tutaj pracują dla Hogwartu, a więc i dla nas. Wystarczy dać im coś do ubrania a staną się wolne. Dyrcio może mnie co najwyżej w dupę pocałować.
-Alex... -Lu pokręcił głową z pobłażaniem.
-To może wypuśćmy wszystkie skrzaty? -zaproponował Max. -Ale byłaby zabawa!
Alex skrzywił się.
-Nieee, większość tych drani lubi pracować dla dziadzia i nie chcą wolności.
-Rumo będzie dobrze służył swemu Panuuuu!
-Tak, tak, zamknij się już! -zirytował się białasek. -Wracaj do kuchni. Jeśli będę cię potrzebował, to cię wezwę.
Skrzat wybałuszył na niego oko.
-A-ale co z przygodami?!
-Jeszcze nie czas na nie.
-Ale, ale!!!
-Won!
Skrzat naburmuszył się ale musiał wykonać zadanie. Zniknął z głośnym trzaskiem a w komnacie zapanowała cisza.
-To co? -Lu uśmiechnął się. -Alex, potrenujemy zaklęcia? Nie wiem czemu, ale mam ochotę skopać ci dupę.
Białasek odwzajemnił uśmiech.
-Przykro mi, żabojadzie, ale nie mogę. Zgubiłem gdzieś różdżkę. Muszę poczekać na nową.
-Zgubiłeś różdżkę..?
-Ty, Alex -Max wskazał na pozostały pakunek. -A to? Co w tym jest?
-Taka tam... -białasek machnął ręką i szybko obrócił się. -Bransoletka.


No i tyle wystarczy. Rumo jeszcze nie raz pojawi się w tej historii, nie musicie się martwić ;) Jeszcze pokaże na co stać skrzata z marzeniami, a co!
Co do Alexa -jest to postać, która występuje praktycznie we wszystkich moich opowiadaniach, jako jedna z ważniejszych postaci, bądź pojawia się gdzieś na marginesie, widziany kątem oka. W innym moim opowiadaniu, które chcę wydać kiedyś w formie książki Alex odgrywa bardzo ważną rolę. A właściwie on i jego bransoletki. Psycholka już pewnie robi "Aaaaaa!" bo rozumie czym są, reszta jednak musi trochę poczekać.
Wojna się rozpoczyna. Dołączcie do nas.

2 komentarze: