sobota, 27 lipca 2013

17. Kilka słów o odwadze (Angie)

Ferie zimowe rozpoczęły się wypadem do Hogsmeade. Hogwart zaczął świecić pustkami, większość rodziców bowiem nalegała na powrót dzieci do domu. Po ostatnich wydarzeniach szkoła nie wydawała się już tak samo bezpieczna. Alex i Albion również wyjechali, choć ten pierwszy tylko na dwa dni. Za nic nie chciał nam powiedzieć o co chodzi. Po prostu, któregoś dnia skorzystał z kominka w jednym z domów Hogsmeade i tą samą drogą powrócił, wielce z siebie zadowolony.
-Nie bój się o niego, Angie -powtarzał mi cały czas Luka. -Pewnie pojechał zobaczyć się z bratem i.. Ska~zą.
Imię przyjaciela Alexa wymówił takim tonem, że obaj z Maxem zachichotali. Parsknęłam naburmuszona.
-Alex nie jest homo, tępaku.
-A co, zakochałaś się w nim? -Maxuel jeszcze bardziej się roześmiał.
Lu jednak milczał, uśmiechając się tylko i nie patrząc na mnie. To dlatego już nie nazywa mnie swoją cherie? Bo wie? Odwróciłam głowę zawstydzona. Max przestał chichotać i spojrzał po nas zaskoczony.
-Hej... naprawdę? -wybałuszył na mnie oczy. -Kochasz się w Alexie?!
-Ktoś musi! -odwarknęłam i sięgnęłam po Proroka Codziennego.
Chłopcy także zamilkli lecz nie na długo. Taki już ich typ, że chwili nie wysiedzą z zamkniętą gębą.
-Myśleliście już nad tym, co chcecie robić w przyszłości? -Max podciągnął kolana pod brodę i otoczył je ramionami. -Już niedługo trzeba będzie wybrać przedmioty na przyszły rok.
Lu wzruszył ramionami.
-Nie chce mi się o tym myśleć...
Kopnęłam go w bok.
-Straszny z ciebie leń!
Z chichotem złapał mnie za stopę i uniósł do ust.
-I obżartuch, chcesz zobaczyć?
-Wal się!
-Ja to chciałbym zostać aurorem..
Znieruchomieliśmy zdumieni. Max uśmiechał się radośnie, kiwając w przód i tył.
-Pffff... nie róbcie takich min -zachichotał. -Żartowałem tylko. Chyba pójdę do Ministerstwa. Chciałbym pracować w ... Tam mógłbym swobodnie prowadzić eksperymenty.
-Max... -Lu spojrzał na chłopaka z mieszaniną zdziwienia i podziwu.
-A ja bym wolała otworzyć własny sklepik z ziołami. Może zajęłabym się również medycyną? -mruknęłam z zastanowieniem. -To zawsze jakiś pomysł...
Spojrzeliśmy na Lucę z wyczekiwaniem.
-A mi się nie chce...
-Kretyn!!!



Alex wrócił trzeciego dnia ferii i już od samego rana siedział w gabinecie. Był bardzo z siebie zadowolony, co bardzo nas niepokoiło. Jak zwykle jednak, za cholerę nie chciał zdradzić swoich planów.
-Poczekajcie, aż będzie po obiedzie. Wtedy uda mu się pewnie wymknąć.
Więcej więc nie pytaliśmy. Po obiedzie wszyscy poleźliśmy do gabinetu, ciekawi co takiego znowu wymyślił nasz białasek. Szczególnie tajemnicze było, że ze swej krótkiej podróży wrócił z dwoma niewielkimi pakunkami, które teraz leżały sobie spokojnie na stole.
-Prezenty?! -Max rzucił się na szyję Alexa zachwycony.
-Nie dla ciebie, głupku! -białasek strącił go z siebie niecierpliwie.
Strącił...
Czy on aby nie urósł ostatnio?
-Poczekajcie. Jeszcze kogoś brakuje... -Alex podrapał się w głowę, jakby zawstydzony i nagle wydarł się na całe gardło. -RUMO!!!!
Zamrugaliśmy zaskoczeni. Już otworzyłam usta, by zapytać co on odpierdala, gdy nagle rozległ się trzask i na środku komnaty pojawił się skrzat.
-Nie musi tak głośno krzyczeć. Rumo jest dopiero w średnim wieku, świetnie słyszy -mruknęło stworzenie, wkładając długi palec do ucha.
-Zamknij się, głupcze -Alex poczerwieniał. Odwrócił się szybko w stronę paczuszek. -Mówiłeś, że wolisz zginąć niż żyć bez przygód?
Skrzat spojrzał na niego zaskoczony.
-Rumo tak powiedział -zgodził się powoli.
-Nawet jeżeli to oznaczałoby walkę przeciw Voldemortowi?
Spojrzałam na Alexa zdumiona. Chłopak zaciskał dłonie w pięści i zaciekle wpatrywał się w stół, ale na jego ustach błąkał się lekki uśmiech.
Dumbledore miał rację. On jest szalony.
-Rumo się zgadza!
-A więc Rumo jest głupi -nieoczekiwanie Alex obrócił się i pstryknął skrzata w nos. -Tylko głupcy idą na pewną śmierć!
Skrzat nadął poliki, ale zanim zdołał coś powiedzieć, Alex uśmiechnął się niemal ciepło.
-Świetnie się składa, bo ja potrzebuję takich głupców...
Sięgnął po większy pakunek i rozwiązał go. W środku znajdował się biały materiał, obszyty srebrną nicią, w kształt głowy sokoła. Wyciągnął szatę w kierunku skrzata.
-Jeśli ją przyjmiesz staniesz się wolnym skrzatem, a wtedy będziesz mógł pracować dla mnie -mruknął uroczyście. -Ale to oznacza, że będziesz musiał być mi posłuszny. Będziesz szpiegować dla mnie i mi usługiwać, rozumiesz?
Rumo spoglądał na białaska zdumiony, a po jego podrapanej twarzy spływały grube łzy.
-Rumo się zgadza! Panicz jest taki dobry dla Rumo!!!
-Świetnie. To teraz zakładaj to i miejmy już z głowy te całą ceremonię -burknął białasek, znowu się czerwieniąc.
Rumo natychmiast wskoczył w nowe wdzianko,  nie przejmując się naszą obecnością. Alex podał mu jeszcze jeden płat materiału.
-Przewiąż sobie tym oko, mdli mnie na widok tej dziury.
-Panicz jest taki dooooobry!
Zmarszczyłam brwi.
-Ej, tak na pewno można?
-Można, można -Alex uwalił się na kanapę obok Maxa. -Wszystko sprawdziłem. Skrzaty tutaj pracują dla Hogwartu, a więc i dla nas. Wystarczy dać im coś do ubrania a staną się wolne. Dyrcio może mnie co najwyżej w dupę pocałować.
-Alex... -Lu pokręcił głową z pobłażaniem.
-To może wypuśćmy wszystkie skrzaty? -zaproponował Max. -Ale byłaby zabawa!
Alex skrzywił się.
-Nieee, większość tych drani lubi pracować dla dziadzia i nie chcą wolności.
-Rumo będzie dobrze służył swemu Panuuuu!
-Tak, tak, zamknij się już! -zirytował się białasek. -Wracaj do kuchni. Jeśli będę cię potrzebował, to cię wezwę.
Skrzat wybałuszył na niego oko.
-A-ale co z przygodami?!
-Jeszcze nie czas na nie.
-Ale, ale!!!
-Won!
Skrzat naburmuszył się ale musiał wykonać zadanie. Zniknął z głośnym trzaskiem a w komnacie zapanowała cisza.
-To co? -Lu uśmiechnął się. -Alex, potrenujemy zaklęcia? Nie wiem czemu, ale mam ochotę skopać ci dupę.
Białasek odwzajemnił uśmiech.
-Przykro mi, żabojadzie, ale nie mogę. Zgubiłem gdzieś różdżkę. Muszę poczekać na nową.
-Zgubiłeś różdżkę..?
-Ty, Alex -Max wskazał na pozostały pakunek. -A to? Co w tym jest?
-Taka tam... -białasek machnął ręką i szybko obrócił się. -Bransoletka.


No i tyle wystarczy. Rumo jeszcze nie raz pojawi się w tej historii, nie musicie się martwić ;) Jeszcze pokaże na co stać skrzata z marzeniami, a co!
Co do Alexa -jest to postać, która występuje praktycznie we wszystkich moich opowiadaniach, jako jedna z ważniejszych postaci, bądź pojawia się gdzieś na marginesie, widziany kątem oka. W innym moim opowiadaniu, które chcę wydać kiedyś w formie książki Alex odgrywa bardzo ważną rolę. A właściwie on i jego bransoletki. Psycholka już pewnie robi "Aaaaaa!" bo rozumie czym są, reszta jednak musi trochę poczekać.
Wojna się rozpoczyna. Dołączcie do nas.

16. Zakon Feniksa (Angie)

Gdy Dumbledore wezwał nas do swojego gabinetu wszyscy wiedzieliśmy, że chodzi o nasz udział w walce o Hogsmeade. Szczególnie, że dyrcio wezwał też Pottera i jego bandę przychlastów. Razem właziliśmy po krętych schodach, spuściwszy ponuro głowy.
-Chyba nie wyleje nas za to, że pomogliśmy, nie? -pisnął przestraszony Pettigrew, na tyle cicho, by prowadząca nas McGonagall nie usłyszała.
James milczał posępnie. Tylko Lupin uśmiechnął się, choć bardziej to przypominało blady grymas. Nie wglądał najlepiej.
-Gdzie Alex?
O, tak. W tej chwili to bardziej mnie interesowało.
-Pewnie gdzieś się zabunkrował...
-Panie Dyrektorze -McGonagall zamknęła za nami drzwi. -Przyprowadziłam pozostałych.
W okrągłym gabinecie dyrektora stało już kilka osób. Zaskoczona zauważyłam Longbottoma i jego pannę i jeszcze kilku Gryfonów. Zza wspaniałego biurka uśmiechał się do nas dziadzio.
-Świetnie, bardzo się cieszę. Możesz nas zostawić, Minerwo.
Kobieta obrzuciła nas tylko oschłym spojrzeniem i wyszła. Brrr, głupia, stara panna.
-Myślę, że wszyscy dobrze wiecie po co Was tu zebrałem? -uśmiech znikł z ust dyrektora.
Spuściliśmy głowy. Al przestępywał nerwowo z nogi na nogę.
-Mimo mojego surowego zakazu wyruszyliście do Hogsmeade, w czasie gdy przebywali tam śmierciożercy. Czy zdajecie sobie sprawę jak niebezpieczna była to wyprawa?
O ile to możliwe jeszcze bardziej spuściliśmy głowy. Nagle coś do mnie dotarło. Wyprostowałam się, zaskoczona.
-Ale, panie profesorze... wcale Pan nie zakazywał...
I nagle ciężka atmosfera gdzieś wyparowała. Wszyscy wyprostowali się i zerknęłi ze zdziwieniem na dyrcia. A ten znów uśmiechał się łagodnie.
-Bystra uwaga, panno Grimm.
-Czyli... chciał Pan, żebyśmy tam poszli..?
-Nie, oczywiście, że nie -dziadzio wyprostował się w fotelu. -Raczej chciałem zobaczyć, w jakim stopniu sprzeciwicie się poleceniu zostania w Wielkiej Sali.
To praktycznie to samo...
-Po co? -mruknął jakiś wysoki Gryfon.
Dyrektor zamilkł na moment.
-Każdy z Was wyruszył na pole bitwy bez wahania. A przecież wiedzieliście, że możecie zginąć. Więc to ja powinienem zapytać Was: po co?
Spojrzeliśmy po sobie. James i Black stali wyprostowani, z zaciętymi minami. Lu pewnie i by im towarzyszył, gdyby nie to, że wciąż chodził o kulach.
-Chcemy walczyć z Czarnym Panem -głos Pottera potoczył się po gabinecie, silny i zdecydowany.
Zupełnie nie pasował do głosu dziecka.
Dyrektor skinął głową.
-Wiem.I dlatego mam dla Was propozycje...



-Zakon Feniksa -Albion pokręcił głową z niedowierzaniem. -Niesamowite, że dyrektor wybrał nas...
-No nie? -Lu nawet zapomniał kuleć, taki był podekscytowany. Max podskakiwał obok, popiskując tylko niewyraźnie i uśmiechając się jak głupi.
-Szkoda tylko, że Alex się spóźnił, nie?
-No! Ale głupek!
-Tylko jak my mu to teraz powiemy? Wiecie, te całe zaklęcie tajemnicy..
-Trzeba będzie mu powiedzieć, żeby zgłosił się do dyrcia...
-Mógł się nie spóźniać!
Zatrzymałam się gwałtownie, aż na mnie powpadali. Gdyby nie ognista wściekłość, która mnie ogarnęła, pewnie bym wylądował na podłodze. Zamiast tego obróciłam się do nich szybko.
-Czy wy już wcale nie myślicie?! Przecież Alex się nie spóźnił!!!!
-Daj spokój, cherie.. -wystękał Lu, podnosząc się z ziemi z trudem. Mimo wszystko uśmiechnął się do mnie uspokajająco.
Odwróciłam wzrok.
-To niby dlaczego go nie było?
-Bo go nie zaproszono!!! -nie mogłam uwierzyć, że oni dalej nie rozumieją. Czułam jak łzy napływają mi do oczu.
-Jak to? -chłopacy znieruchomieli.
-Daj spokój... przecież Alex jest najlepszy w pojedynkach! -Max machnął ręką. -Dumbledore nie mógłby go nie zaprosić! To nielogiczne!
-Gdzie mnie nie zaprosił?
Uniosłam wzrok. Alex stał na schodach prowadzących na drugie piętro. Uniósł jasne brwi i założył ramiona na piersi.
-Z zasady nie umawiam się ze starszymi.
Usmiechnęłam się nerwowo.
-A to przykre.. -mruknęłam, starannie unikając jego wzroku. -Będzie okropnie zawiedziony.
-Tak, jasne -machnął ręką. -Gdzieście się szlajali, debile? Już z godzinę czekałem w gabinecie! Kurwa, to nie tylko moje zadanie, padalce. Że nie wspomnę, kto nas wpakował w to całe pomaganie, paniusiu.
-To tylko godzina, nie panikuj..
-Tylko, że przez ten czas przylazło tam kilku twoich fanów, gówniaro.
Zdębiałam.
-Moich.. fanów?
-Tak, kretynko, fanów -Alex oparł się zniecierpliwiony o balustradę. -Najwyraźniej wpadłaś im w oko, jak się uczesałaś.
-My wolimy cię taką roztrzepaną -natychmiast dodał Max, za co oberwał szpilką w stopę.
-A, no i mamy klienta. Tak jakby...
Spojrzeliśmy na białaska zaskoczeni.


-A więc masz na imię Rumo.. -zmarszczyłam brwi, bawiąc się słomką. -Czy to nie dziwne imię dla Skrzata?
Niskie, najbrzydsze stworzonko, jakie widziałam do tej pory, uniosło dużą głowę i spojrzało na mnie swoim jedynym okiem. W miejscu drugiego ziała ogromna, czarna dziura.
-Rumo sam sobie wybrał nowe imię -wyjaśnił z pasją, swoim piskliwym głosikiem. -Znalazł je w książce o skrzatach.
-Umiesz czytać? -zainteresował się Al. Cały czas spoglądał na skrzata z niejaką niechęcią. Już wcześniej poinformował nas, że sam ma kilka takich sług w domu i nie powinni im pomagać.
-Rumo się nauczył -mruknął skrzat dumnie.
-Ach, tak.. -wymieniliśmy zdziwione spojrzenia.
Alex siedział na kanapie, rozłożony, jak młody lord i uśmiechał się złośliwie.
-Teraz będzie najlepsze -mruknął. -A jaki jest twój problem, niziołku?
Skrzat skrzywił się, słysząc nazwę, ale nie zareagował. Spojrzał tylko na nas, wykrzywiając usta w niepewnym uśmiechu.
-Rumo chce przygody!
Zdębialiśmy. Tylko Alex wybuchł głośnm, złośliwym śmiechem.
-Nie jesteś trochę za niski?
-Panicz nie jest dużo wyższy -mruknął na to skrzat.
Nawet Al zaczął chichotać, widząc minę Alexa.
-Chcesz zginąć, skrzacie? -białasek wyciągnął różdżkę.
-Rumo chce! -skrzat zacisnął piąstki. -Rumo może nawet zginąć! Bo życie bez przygód jest bez sensu!!!
W gabinecie zapanowała cisza. Ukradkiem zerknęłam na Alexa. Siedział nieruchomo, z różdżką w ręce i zmróżonymi oczyma. Wpatrywał się w skrzata, najwyraźniej nad czymś rozmyślając. W końcu wstał.
-Pomagamy tylko uczniom. Wracaj do swoich garnków.
-Alex, no co ty... -Max spojrzał na niego zaskoczony.
-Powiedziałem już -białasek nawet na niego nie spojrzał. -Won.
Rumo siąknął nosem oburzony i zniknął.



Nawet Albion był oburzony zachowaniem Alexa, jednak mieliśmy większe problemy na głowie niż gburowatość naszego białaska. Wciąż nic nie wskazywało na to, że Dumbledore ma zamiar zaprosić Alexa do Zakonu Feniksa. Kilka razy nawet rozmawiałam na ten temat z Luką i Al'em ale ciężko dochować tajemnicy, gdy jesteśmy niemal nierozłączni z Alexem. A ten wciąż kręcił się gdzieś obok.
W końcu nie wytrzymałam.
-Gdzie ty mnie ciągniesz, głupia babo?!!?
-Do dyrektora!!!
-Angie, może byś postawiła Alexa na nogi?
-Nie moja wina, że jest tak niski!
-CO?!?!?!?
Białasek omal mi oka nie wydłubał, machając łapami. Lu obłapiał go od tyłu, wspomagając mnie solidarnie.
-Po kiego chuja mam iść do dziadzia?! -darł się dalej albinos.
Uczniowie spędzający akurat przerwę na korytarzu, mieli niezły ubaw obserwując naszą małą paradę.
-Angie, ale serio, co ty robisz? -Al podszedł do mnie ostrożnie.
-On musi się o tym dowiedzieć!!!! -ryknęłam, bo ręce już mi odpadały przez tego wrzeszczącego palanta.
-Cukrowe Pióro -warknęłam do gargulca na schodach. Na szczęście dla Pottera, rzeźba poruszyła się, odsłaniając kręte schody. To w końcu jego wynajęłam do zdobycia hasła.
-Angie, to chyba niezbyt dobry pomysł -Al zawahał się wchodząc do środka. Nawet Alex przestał wrzeszczeć.
-Zamknij się. On musi zrozumieć, że się myli! -o, tak. Byłam zdesperowana.
Wpakowaliśmy się do gabinetu bez pukania, lądując od razu na dywaniku i to w całej okazałości, bo najpierw łeb, potem reszta ciała. Dyrcio tylko uniósł brwi, nie reagując ani na naszą szamotaninę, ani obrazy za swoimi plecami, które wrzeszczały ze złości.
-Hm... czym zawdzięczam sobie tę niespodziewaną wizytę? -dziadzio odłożył w końcu pióro. -Czy coś się stało?
Ton jego głosu sprawił, że od razu ustawiliśmy się w szeregu. Głupi stary...
Nagle zapomniałam co chcę powiedzieć.
-Ja... -wystąpiłam krok do przodu, czując jak bije mi serce. -Ja w sprawie tego, o czym rozmaialiśmy, panie profesorze. Alexa wtedy nie było i...
Dyrektor westchnął. Nagle wydał mi się człowiekiem bardzo zmęczonym. Spoglądał na nas z żalem.
-Zdaję sobie sprawę z tego, że Pana Regardens nie było z nami tamtego dnia, panno Grimm.
Zdębiałam.
-Ale... Ale Alex jest najlepszy... Pan nie może...
-Obawiam się, że Alex faktycznie jest najlepszy, jednak brak mu czegoś, co macie wy.
-Ale czego? -znowu poczułam ten sam smutek.
Pominięty.
Dyrektor milczał chwilę.
-Współczucia.
-Alex jest dobrym człowiekiem -zaoponował Max cicho.
Znowu mnie pominęli.
Dlaczego jest mi tak smutno? Co to za uczucie zawodu? Żal? One nie są moje.
Dyrektor wstał powoli, nie patrząc na nas.
-Niestety, nie mogę wcielić go do Zakonu Feniksa. Przykro mi.
-A więc i my zrezygnujemy -Al wyprostował się.
 Spojrzałam na niego zdumiona. Chłopak zaczerwienił się aż po czubki uszu.
-Tiara przydzieliła mnie do Gryfindoru za moją lojalność -kontynuował chłopak. -Nie zdradzę przyjaciela.
Dumbledore uśmiechnął się, skinąwszy głową.
-Macie jeszcze dużo czasu, by zdecydować..
-Niech Pan z nim porozmawia!!!
Szumi mi w uszach. Tak bardzo boli mnie serce.
Zdałam sobie sprawę, że wszyscy na mnie patrzą. Tylko Alexa nigdzie nie było.
To jego ból czułam.
Rzuciłam się do biegu, niczym przerażone zwierze.
-Angie!!



Znalazłam go w naszym gabinecie. Siedział przy stoliku, przeglądając listy z prośbami do Szajbusów. Zatrzymałam się w progu zdyszana. Nawet nie uniósł głowy.
-Alex...
-Daj spokój -przerwał mi. -Przyzwyczaiłem się.
Listy upadły na stolik.
-Moi rodzice też mnie przecież nie chcieli...
Może i faktycznie był okrutny i chciwy. Zły. Ale to było tylko dziecko. Miał pietnaście lat do jasnej cholery!! Może nawet i płakał, gdy go obejmowałam. Nie wiem. Moje łzy przesłoniły wszystko.
Tylko przez chilę zdawało mi się, że ktoś uchylił drzwi gabinetu.

Konkursy!!!!

Żeby nieco was rozruszać postanowiłam zorganizować kilka konkursów ;) Oto ogólne zasady:

-udział biorą jedynie osoby, które czytają i lubią Szajbusów, to chyba jasne.

-udział wiąże się z podaniem adresu zamieszkania -gdzieś w końcu muszę wysłać nagrody.

-jedna osoba może brać udział we wszystkich konkursach, nie ma żadnego limitu.

-Psycholka, Olivia, Yuuko, Tinek, Blackie, Bielecki -wszyscy mogą brać udział w konkursie, jako że jego jedyną organizatorką jestem ja -Alex. Nikt nie będzie faworyzowany!

-jest nas na tyle niewielu, że prawdopodobnie wszystkie nadesłane prace ukażą się na blogu, oczywiście za zgodą autora.

-Można wysyłać po kilka/kilkanaście prac. Ja mam czas i chęci ;)

-Zakończenie konkursy odbędzie się najpóźniej 1 września, następnego dnia ogłoszę wyniki.

KONKURS #1
Literacki -napisz wiersz/piosenkę/opowiadanie/ anegdotkę o Szajbusach. Pamiętajcie, że nie liczy się ilość, a jakość! Nie ma określonej tematyki ani stylu, możecie puścić wodze fantazji. Może to być zarówno odda do ślicznej Angie, jak i dramatyczne opowiadanko o Alexie w Krainie Czarów ;)

Nagroda za 1 miejsce -koszulka Szajbusów z autografami!

KONKURS #2
Artystyczny -namaluj/naszkicuj/zrób zdjęcie/wyklejankę/cosplay Szajbusów! Tu również macie pewną dowolność! Może to być makieta miotły na której Luka mógłby przewozić panienki, czy papierowa figurka Ala ;)

Nagroda za 1 miejsce -pluszowa Angie + autografy!

KONKURS #3
Logo -zaprojektuj logo Szajbusów. Tutaj chyba nic nie trzeba tłumaczyć :)

Nagroda za 1 miejsce -artystyczny dziennik z rysunkami i anegdotkami Szajbusów, w którym można spisywać własne dzieje w Hogwarcie ;)

Oprócz tego w każdym konkursie rozdane zostaną wyróżnienia, nagrodzone przypinkami, rysunkami, oraz autografami ;) Każda nadesłana praca otrzyma także nagrodę za udział ;)

Prace możecie nadsyłać na adres alexregardens@gmial.com -Pamiętajcie by w każdej podać swoje nazwisko, oraz adres, a także zgodę na przetwarzanie danych osobowych -ot, drobna formalność.

środa, 24 lipca 2013

Wakacje :P

Bardzo, bardzo przepraszam, że ostatnio na blogu tak mało się dzieje! Wszystko przez wakacje -z jednej strony sezonowa praca, z drugiej odpoczynek od studenckiego życia. Poza tym wszystkim wciąż czekam na baaaaardzo ważny wpis od Psycholki -bez niego ciężko mi ciągnąć dalej fabułę, gdyż:
-opisuje walkę o Hogsmeade, na której skończył się ostatni odcinek,
-dzieje się tam bardzo ważny motyw Luca-Angie -uniemożliwia to ciągnięcie fabuły dalej, bez zdradzenia wam co takiego się stało,
-dowiadujemy się dużo o ciemnej naturze Luki, a także o tym, dlaczego został wywalony z Beauxbatos,
Myślę jednak, że dla dobra blogu i tych nielicznych fanów naszych Szajbusów, przez najbliższe dni napiszę dalsze chaptery, do "wojny o Hogsmeade" wracając potem w formie fileru. Tym większa będzie ciekawość na temat tego, co też wydarzyło się tego wieczoru.
A teraz kilka smaczków na temat nadchodzących wydarzeń:
-Dumbledore zaczyna zwoływać Zakon Feniksa, dając swoim wybitnym uczniom czas do zastanowienia, czy chcą poświęcić życie walce z Czarnym Panem,
-Szajbusi zacieśniają więzi z Huncwotami a także innymi ważnymi postaciami,
-Alex rozpoczyna swoją przestępczą działalność,
-Pokażę wam też dużo powiązań Szajbusów z postaciami występującymi w książce.

czwartek, 18 lipca 2013

Krótkie Ogłoszenie - Max

Dzień dobry wszystkim czytelnikom ^^
Z racji tego, że czekamy na teksty od Psycholki ja wraz z Alexem postanowiliśmy walnąć filler o tym jak poznałem Solomona. Hi hi. Mam nadzieję że nie będziecie na mnie źli, ale tak długo nic nie pisaliśmy i nie chcemy byście nas opuścili. No wieć zaczynamy ^^