niedziela, 31 sierpnia 2014

27. To wina nitki (Luca)

Nie pamiętam kiedy ostatnio tak wrzeszczała. No, przynajmniej nie pamiętam kiedy ostatnio wrzeszczała tak bardzo na kogoś, kto nie był mną. Bo na mnie lubiła krzyczeć często, gęsto i to jeszcze z rękoczynami. Każdy z nas wiedział że jak Angie się rozkręci to nic i nikt nie będzie w stanie jej powstrzymać. Mogliśmy więc z Al'em jedynie gapić się na tą jakże urzekajacą scenę, udajac że słuchamy i co jakiś czas kręcić głową ze zgorszeniem gdy czarny bałagan na głowie odwracał sie w naszą stronę mówiąc krótkie: "Prawda?". Alex za to po prostu siedział kontemplując małe czarne fafkolce które poprzyczepiały mu się do koszulki co chwilę prychajac. Całe jego jestetsto w owej chwili mówiło jasno: "Kill me!". Za co na niego wrzeszczała? Chyba za całokształt bo ja ogarnąć tego nie potrafiłem i chyba do końca nie chciałem. Spojrzałem na Albiona który po raz -enty starał  się ukryć ziewnięcie i sam o mało co nie rozwarłem paszczy na pół maminego salomu. Bo ile to można krzyczeć? Że też to się babą nie nudzi. Przewróciłem oczami bo wiedziałem że tylko to w tej chwili mogę zrobić. Uciec się nie dało bo jak Al próbował to go rękoczynami klasy A+ wróciła z powrotem na fotelik. Pozostało mi więc te cholerne kiwanie głową i rozglądanie się to tu to tam. Maminy salon znam na pamięć. Tu jakiś bibelocik, tutaj zdjątko..o matko jak braciak koszmarnie wyglądał z tym aparatem na zęby, a Tajfun..szkoda gadać..kanapa stolik, za stoliczkiem fotelik, na foteliku biały wkurw błagający o dożywocie byle by zabrano od niego nakręconą na maxa gotkę w wełnianym sweterku. Tak Angie nosi wełniane sweterki. Nie znam się na dzierganiu ale ten chyba zrobiła sama bo był czarniejszy niż czarny a do tego wszedzie wystawały takie małe wkurwiające niteczki. Zmarszczyłem brwi memląc w palcach jedną z owych niteczek. Dlaczego ona tego nie poucinała czy coś? Mruknąłem coś pod nosem, na co Angie wydała z siebie tryumfalne: 'No widzisz! Nawet Luca się ze mną zgadza!!!". Nie wiem czy słowo a raczej chrząknięcie może być oznaką zgody, ale w tych warunkach chyba tak. Więc siedziałem jak ten debil na czyimś tureckim skazaniu memląc tę cholerną niteczkę i myśląc sobie o ile szczesliwszy bym był siedząc teraz w swoim pokoju, grajac na mugolskim Play Station wcinając czekoladową żabę. Ale nie! Nie! Musiałem siedziec i słuchac jak albionos dostaje opierdol. Westchnąłem bezdzwięcznie poprawiając się na kanapie i jakimś trafem ową małą cholerną niteczkę udało mi się pociągnąć. Wiecie ja myślałem ze te wszystkie sceny z mugolskich kreskówek jak to sweterek iście idealnie zaczyna się pruć jak się wie gdzie pociągnąć to bujda, ale sam w rękach miałem na to dowód w postaci 30 cm włóczki. Oczywiście dołu sweterka zaczynało brakowac. Nie możecie mnie winić ludzie! Nudziło mi sie więc ciągnęłem niteczkę dalej, i dalej. Albion najpierw spojrzał na mnie z niedowierzaniem ale gdy podałem mu niespójny kłąb wełny by móc dalej próć wdzianko Angie, przyjął go jak na męską solidarność przystało! A co! Zabawa przednia, polecam każdemu. Bo i coś tam w rękach memlasz i powoli, powoli odkrywasz coraz bardziej ciałko które nawiasem mówiąc było całkiem całkiem. Było już widać kształtny brzuszek, powoli odsłaniał się brzeg staniczka, a nasza nieświadoma Angie krzyczała i krzyczała. Tylko Alex patrzał na nas jak na debili i z szerokim uśmiechem co chwilę prychajac ciche:
-Zjeby..ale wam się oberwie..-
Trza mężczyzną byc, jak sie coś zaczyna to się kończy! A sweterek powoli tez się kończył. Ja miałem na kolanach mnóstwo tego wełnianego szitu, tak samo jak Albion który nie wiedząc co z tym robić zaczał to zwijać w elegancki kłębek. Ma chłop talenta! Zastanawiałem sie właśnie ile jeszcze trzeba aby całkowicie odsłonić przednie walory naszej drogiej koleżanki gdy do moich uszu dobiegł tak nieziemski wrzask że pewny jestem że słyszec nie bedę przez przynajmniej 3 miesiące.
-Lucaaa!!!-
O mało co żem z kanapy nie spadł. Mężczyzna trza być i winę na klatę brać dlatego w całkowicie męski sposób wstałem i patrząc prosto w oczy wkurwionej Angie wziałem głęboki oddech po czym...wskazałem palcem na Albiona i krzycząc w biegu:
-To był jego pomysł!-
Wybiegłem z pomieszczenia. Nie muszę wam chyba mówić że w końcu mnie dorwała. Nie muszę też wspominać że nabawiłem się kilku nowych zadrapań, a to na policzku wygląda całkiem jak motylek. I'm so fabulous! Ma dziewczyna talent. Kończąc powoli mój raport pragnę wspomnieć że już drugi dzień ukrywam się na strychu, wiec jakby ktoś chciał jakąś paczkę podesłać czy coś, to z chęcią przyjmę. Co z Albionem? Przez drzwi słyszalem że Angie zmusiła go do dziergania nowego sweterka, ale po tym jak przyniósł jej idealnie wręcz zrobiony łaszek dostał w łeb i teraz ukrywa się pod stołem w jadalni. Temu to dobrze przynajmniej mu coś z obiadu skapnie! Trzymajcie za mnie kciuki. Może za kilka dni uda mi się stąd wyjść i nie stracić rysów twarzy.
Pozdrawiam!
Luca


A na koniec mała informacja -razem z Red piszemy mniej bo Szajbusi są już u progu punktu kulminacyjnego, gdzie rozpoczyna się właściwa akcja. Już niedługo będziemy wstawiać dużo więcej postów, ale zwykle krótszych. Musimy sobie też odświeżyć książki HP -wydarzenia, które nadejdą dzieją się w czasach, gdy Harry był już na świecie;)
Dlatego bądźcie cierpliwi.
I szykujcie się na wojnę.

1 komentarz:

  1. Kocham <3 Kocham <3 Kocham <3
    No to uzbroję się w cierpliwość, ale poprawiliście mi humor tym, że przed rozpoczęciem roku wstawiliście wpis ^^ <3
    Podaj adres Lu, a ci podeślę paczkę <3

    OdpowiedzUsuń